Jeśli zdecydowaliście się na wspólne mieszkanie, dzieci to temat zarządzania pieniędzmi także stał się wspólny. Jak poradzić sobie w codziennym zajmowaniu się budżetem domowym? Czy zawsze wszystko musi być wspólne i jak pogodzić z tym swoje indywidualne potrzeby?
Oczywiście każda para zaczyna wspólne życie z bardzo optymistycznym podejściem również do pieniędzy. Jedni romantycznie łączą wszystko co mają. Inni utrzymują duży dystans. Trzeba pamiętać, że temat pieniędzy w związku jest zarazem ważny, ale również bardzo delikatny. Bowiem, każda z osób w związku ma już pewne wyobrażenie na temat tego, jak powinien „ten” temat być zagospodarowany. Skąd to się bierze?
Wszystko zaczyna się od naszych osobistych przekonań na temat pieniędzy i wzorców wyniesionych z domu. Zazwyczaj na początku związku każda ze stron wprowadza podejście do pieniędzy skopiowane 1:1 z domu rodzinnego. Jeśli jesteśmy z podobnych domów, szybciej się dogadamy. Jeśli ze skrajnie różnych, będą tarcia. I w tym momencie niezwykle ważna jest rozmowa i otwartość na dialog oraz wypracowanie tym razem już wspólnego systemu wartości, podejścia do życia i pieniędzy.
Jest wiele sposobów
Spotkałam się już z wieloma modelami zajmowania się pieniędzmi w związku. Pierwszy to taki, że wszystko co zarabiamy trafia na wspólne konto, do którego oboje małżonkowie mają dostęp. W tym przypadku często kobieta zajmuje się zakupami do domu, a mąż rachunkami. Większe decyzje finansowe podejmują razem.
Drugi to sytuacja, gdy oboje małżonkowie mają swoje konta, na które otrzymują pensje. Mają przeliczone, ile potrzebują na wspólne życie i po tyle przelewają na jeden wspólny rachunek. Zauważyłam, że wraz ze wzrostem przychodów często nie kwapią się do zwiększania puli na wspólny budżet domowy. Różnie się zdarza. Co do dysponowania tymi pieniędzmi, to często zajmuje się tym żona również ze względu na to, że to ona ma na swojej głowie wszystkie sprawy związane z dziećmi.
Kolejny model, z którym się spotykam dotyczy sytuacji, gdy żona nie pracuje. Jedyny przychód to pensja męża. Mąż jest głównym dysponentem pieniędzy. Płaci rachunki i wydziela na życie określoną sumę pieniędzy, którą dysponuje żona. W tym przypadku istnieje duże prawdopodobieństwo wystąpienia przemocy ekonomicznej. Warto być ostrożną.
Czy mogę powiedzieć, że któryś jest zły lub dobry?Nie, ponieważ to jak zdecydujemy się postępować indywidualnie i wspólnie wobec kwestii finansowych w naszym domu zależy tylko i wyłącznie od nas. Jeśli chcesz być zależna finansowo od męża, zawsze możesz podjąć taką decyzję. Warto jednak, abyś znała zagrożenia, jakie z tego płyną. Miej świadomość i podejmuj dla siebie najlepsze decyzje.
A co powiesz na taki pomysł?
Chcę Ci dzisiaj pokazać ciekawy model wspólnego zarządzania budżetem domowym, który sprawdza się doskonale, jeśli ważne jest dla was partnerskie podejście do pieniędzy. Zakładamy w tym przypadku, że oboje staracie się o przychody, znacie ich wysokość, trzymacie się wspólnie ustalonych zasad i gracie do jednej bramki. To model nie tylko zarządzania pieniędzmi, ale również postawa współpracy, wzajemnego wsparcia i troski.
System, który chcę ci przedstawić nawiązuje do budżetowania, czyli najlepszej metody zarządzania budżetem domowym, jaką znam. Zakłada ona połączenie w całość pieniędzy, które każde z was zarobiło w danym miesiącu, to kluczowa zasada tego systemu. Jeśli nie chcecie tego robić, to spokojnie zapoznajcie się z koncepcją i potem się zastanówcie, jak zrobić to u siebie inaczej.
Z całości (100%) wyciągacie ćwiartkę (25%) i dzielicie ją po równo dla siebie (po 12,5%). Przelewacie te pieniądze na swoje prywatne konta, do których nie macie już wzajemnie dostępu. Dopiero reszta (75%) zasila wspólny budżet domowy i znane ci już sześć budżetów.
W praktyce robi się to bardzo prosto. Każde z was otrzymuje swoje wynagrodzenia na indywidualne konta. Możecie w następnym kroku przelać wszystko na jeden wspólny rachunek bankowy, do którego oboje macie dostęp. Stąd robicie kolejne przelewy: na swoje prywatne rachunki bankowe i na wspomniane sześć od budżetu domowego.
Nie za dużo tych kont?
Ani trochę! Z własnego doświadczenia powiem, że im więcej tym łatwiej zarządzać wspólnie pieniędzmi. Gdy wchodzę do naszej bankowości elektronicznej, w sekundę widzę jakimi środkami dysponujemy na poszczególne cele (budżety). Dzięki temu, że każdy mniejszy budżet z tych sześciu ma swój osobny rachunek bankowy, ale widoczny wraz z innymi, całość jest czytelna i przejrzysta. To trochę tak, jakbym patrzyła do pliku Excel.
Jeśli do tej pory trzymacie pieniądze na jednym rachunku bankowym, z którego regulujecie zobowiązania, utrzymujecie się, to jestem pewna, że wasze zarządzanie pieniędzmi kuleje. Nie znam osobiście żadnej osoby, która potrafiłaby w głowie odjąć od aktualnego stanu konta przyszłe konieczne wydatki i oszacować, czy może pozwolić sobie w tym miesiącu na zakup wakacyjnej wycieczki, na którą pojedzie za kilka miesięcy. Jeśli tak funkcjonujecie, to jestem w stanie przewidzieć, że tzw. nieporozumienia na tle finansowym niestety was nie omijają. Mam rację?
Dlatego spróbujcie! Jeśli podoba ci się ta koncepcja, to od nowego miesiąca zacznijcie ją wdrażać. Zanim to się stanie porozmawiajcie w domu o nowym podejściu, aby wszyscy z tak samo dużym zaangażowaniem podeszli do wprowadzonych zmian.
Jeśli daleka jesteś od tak dużej transparentności w związku, to zastanów się, jak inaczej możesz ten model zaimplementować w swoim domu. Jestem pewna, że znajdziecie jeszcze lepsze rozwiązania. Zmiany są tylko na lepsze!