24 września, 2020

Jak zarobić na debiucie giełdowym?

udostępnij

Wejście na giełdę znanej spółki to jedna z sytuacji, kiedy podobno można zarobić. Każdy chociaż na chwilę zainteresuje się giełdą. Powszechnym zainteresowaniem cieszyły debiuty PKO BP w 2004 r. oraz Alior Banku w 2012 r. Czym właściwie jest debiut giełdowy? Czy tego typu zdarzenia są dobrym momentem, aby zainwestować? Jak zarobić na debiucie giełdowym?

Czym jest debiut giełdowy?

Wyobraźmy sobie, że Jan i Paweł Kowalscy założyli spółkę. Nazwali ją Tartak Braci Kowalskich Sp. z o. o. i zainwestowali każdy po 5 tys. zł. Wówczas ich kapitał zakładowy wynosi 10 tys. zł. Każdy z nich jest właścicielem połowy firmy. Zwyczajowo mówi się, że każdy posiada 50 proc. firmy.

Jednak w urzędzie określa się to nieco inaczej. W umowie spółki trzeba konkretnie ustalić, że firma posiada przykładowo 100 szt. udziałów o wartości po 100 zł każdy (łączna wartość kapitału wynosi  10 tys. zł). Wówczas Jan i Paweł posiadają po 50 szt. udziałów. Te proporcje można również określić inaczej np. 200 szt. udziałów o wartości 50 zł każdy. Udział to nie tylko abstrakcyjny ułamek, a coś w rodzaju karty, czy papieru o określonej wartości. Współwłaściciel może mieć nawet 1 udział, jeśli tak zdecyduje.

Gdy rozumiemy, że udziały mają konkretną cenę i są policzalne, wtedy łatwiej zrozumieć nam, czym jest debiut giełdowy. Przyjmijmy, że Tartak Braci Kowalskich ma 100 szt. udziałów po 100 zł każdy i zdecydowali się wejść na giełdę. To oznacza, że każdy udział zmienia nazwę na akcję, a udziałowcy nazywają się teraz akcjonariuszami. Kowalscy muszą ustalić, ile swoich akcji chcą teraz odsprzedać innym inwestorom na giełdzie. Załóżmy, że zdecydowali oddać 40 szt. akcji. Tym samym, zachowują kontrolę nad spółką, ponieważ wciąż posiadają 60 proc. udziałów, a 40 proc. idzie na sprzedaż. Pierwszego dnia notowań znaleźli się nabywcy na wszystkie 40 szt. akcji. Zatem Kowalscy zyskali dodatkowe 4 tys. zł (40 szt. x 100 zł) i kapitał w ich spółce wynosi teraz 14 tys. zł. Wejście na giełdę określa się jako sposób na pozyskanie dodatkowych pieniędzy na rozwój, gdyż spółka zyskuje środki. Akcje pozostają w obrocie między inwestorami na giełdzie, którzy mogą nimi handlować po cenach wg uznania. Mimo że akcje mają „oficjalną cenę” (sprzed debiutu) teraz ich cena w obrocie nazywa się kursem i zmienia się z dnia na dzień.

Jak zarobić na debiucie giełdowym?

Wielu początkujących inwestorów uważa za powszechną wiedzę, że na debiutach można zarobić. Zobaczmy na dwóch przykładach, jak to wygląda w praktyce.

Przykład 1

Alior Bank zadebiutował na giełdzie 14.12.2012 r.Cena jednej akcji ustalona została na 57 zł. Na zakończenie pierwszego dnia cena wzrosła do 60,90 zł. Natomiast do końca roku (czyli 2 tygodnie później) cena wynosiła 62,65 zł. Pod koniec kolejnego roku cena sięgnęła 91,50 zł. Osoby, które kupiły te akcje na debiucie zarobiły w każdym momencie przez kolejny rok.

Przykład 2

PKO BP zadebiutował na giełdzie 10.11.2004 r. Cena jednej akcji ustalona została na 20,50 zł. Pierwszego dnia cena wzrosła do 23,20 zł. Jednak już na koniec dnia spadła do 15,14zł i przez wiele miesięcy odrabiała straty. Poziom 20 zł odzyskała dopiero w styczniu 2006 r. Na tym wejściu na giełdzie mógł zarobić tylko ten, kto kupił akcje po debiucie (czyli za mniej niż 16 zł i czekał aż wróci cena do poziomu 17 – 20 zł). Jednak osoby szukające okazji w debiutach kupują akcje na samym początku i w tym przypadku długo były stratne.

Jak pokazują przykłady zakup akcji spółki podczas jej debiutu nie jest pewną wygraną. Do tego brakuje konkretnych danych jak może zmieniać się cena akcji takiej spółki. Mamy jedynie dane finansowe, które sięgają krótki okres wstecz. Zatem paradoksalnie debiut to sytuacja inwestycyjna, gdzie mamy mniej informacji o spółce jak w przypadku tych już obecnych na rynkach kapitałowych. Wówczas inwestycja charakteryzuje się wyższym ryzykiem. Przed zakupem takich akcji należy założyć poziom straty i poziom zysku, przy których wyjdziemy z takiej transakcji. Wtedy mamy szansę zapewnić sobie zysk oraz minimalizować ewentualne straty. Jeśli ktoś twierdzi, że kupuje akcje debiutującej spółki z racji jej długoterminowych możliwości, to lepiej poczekać i kupić akcje, kiedy spółka ma już chociaż krótką historię cen na giełdzie np. 3 miesiące po debiucie.

Autor artykułu:

Tomasz Kamiński – inwestor, były dziennikarz ekonomiczny Wirtualnej Polski i PolskieRadio.pl ze specjalnością w tematyce funduszy inwestycyjnych i giełdy. Były specjalista ds. transakcji papierów wartościowych w Citi International. W latach 2009-2011 inwestował własne środki w akcje, a przez większość swojego życia dorosłego trzymał środki w obligacjach, bądź funduszach inwestycyjnych. Obecnie zawodowo zajmuje się nauczaniem angielskiego biznesowego specjalistów, managerów i kierowników.

 

Odkryj tajniki skutecznego inwestowania i pomnażania pieniędzy na rynku kapitałowym!


Tags


{"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}
>
Success message!
Warning message!
Error message!