Poznajcie Mariannę, uczestniczkę spotkań szczecińskiego Klubu Kobiety i Pieniądze. Przeczytaj jej historię i dowiedz się, jak wyglądała jej sytuacja zanim dołączyła do naszej społeczności, a jak jest dzisiaj!
„Od kiedy mam dzieci i zdecydowałam się na pracę freelancera borykam się z trudnościami finansowymi. Nieregularne wpływy finansowe i sezonowość mojej pracy to główna przyczyna. Są miesiące, gdy zarabiam bardzo mało i inne kiedy mogę się nieco „odkuć”. Z tego względu ciężko mi na co dzień. Pieniądze jakby przeciekały mi przez palce.Czułam się taka bezradna w tej, z mojej perspektywy, nierównej walce. Strach o jutro, o rachunki, o to czy będę miała na nowe buty dla dzieci, jak uda mi się pozyskać nowe zlecenie był okropny. To wszystko bardzo wiele mnie kosztowało.
Zastanawiałam się czy robię coś nie tak? Czy mogłabym coś robić lepiej? Ale co?
Gdy przez Linkedin odezwała się do mnie Basia ze szczecińskiego Klubu Kobiety i Pieniądze i zaprosiła na spotkanie byłam zaskoczona, ale i ciekawa. Choć do wszelkich rozwojowych inicjatyw podchodzę na początku z dystansem, spotkania klubu okazały się dla mnie lekiem na emocjonalne finansowe bolączki. Dziś dalej mam w moim przekonaniu za mało pieniędzy –tutaj nadal jest ogromne pole do popisu, natomiast spotkania uświadomiły mi, jak wiele chciałabym zmienić w swojej świadomości finansowej. Dzięki narzędziom, które dostaję na spotkaniach zaczynam mieć wpływ na podejmowane decyzje.
To ja coraz częściej kontroluję wydatki, a nie one mnie!
Kiedy wydaję na coś pieniądze to robię to ze spokojem, bo uczę się tworzyć szerszy plan finansowy, a to z kolei pozwala mi na budowę niezbędnego poczucia bezpieczeństwa. Przygotowuję się do niektórych wydatków sezonowych, które wcześniej były dla mnie zmorą. Inaczej dysponuję pieniędzmi, które wpływają. Łatwiej też odmówić sobie lub bliskim jakichś zachcianek, bo wiem, że te środki będą potrzebne kiedy indziej.
Staram się też dzielić wiedzą z moimi bliskimi, moje dzieci mają własne pieniądze, którymi mogą dysponować. Dbam też o to abyśmy mieli fundusze na zaspokajanie różnych potrzeb, ale nie czuję już potrzeby, aby dawać im jak najwięcej! To chyba największa zmiana.
Teraz na podstawie ustalonego budżetu staramy się zaspokoić to co jest najważniejsze, najbardziej potrzebne, razem ustalając priorytety. Myślę że dzięki temu podejściu odzyskuję wolność, bo mam wpływ na to co się dzieje i jeśli uda mi się przeznaczyć nawet niewielką kwotę na mój cel, to wiem, że go zrealizuję, być może tylko trochę później.
Wcześniej to był chaos, brak jasno określonych celów, brak priorytetów. Mówiąc metaforycznie chciałam przepuścić gejzer (potrzeb) przez słomkę (możliwości). Teraz uczę się, jak gejzer zamienić na wartki strumyk a słomkę na rurę.
Wiem, że uczę się bardzo powoli i dopiero stawiam pierwsze kroki, ale już czuję ulgę i z radością czekam na kolejny cykl, w którym wezmę udział od początku, aby ugruntować i rozwinąć tą wiedzę, którą już zdobyłam.
Z mojej perspektywy im więcej poświęcę finansom uwagi tym lepiej!”
Marianna